Nie chodzi tym razem o granice ludzkich możliwości, czy nawet o granice cywilizacji. Raczej o zwykłe granice międzypaństwowe, które, podróżując po świecie przekraczamy często. Rzecz w tym, że nie zawsze są one takie zwykłe. W wielu miejscach świata w strefach pogranicznych napotyka się prawdziwe niespodzianki, niektóre z nich zasługują na miano prawdziwych atrakcji turystycznych.
Region Cooch-Behar – Indie, Bangladesz
To prawdziwe pogranicze „dla zaawansowanych”. Po stronie należącej do Bangladeszu znajduje się w tym rejonie 102 enklawy indyjskie. Po indyjskiej stronie granicy 71 enklaw bangladeskich.
Ale to nie koniec. Wewnątrz wielu z tych enklaw znajdują się mniejsze enklawy a wewnątrz nich kolejne, np. w obrębie rejonu o nazwie Balapara Khagrabari, który jest indyjskim okręgiem na terenie Bangladeszu, leży enklawa Bangladeszu, w środku której z kolei jest terytorium indyjskie.
Za tym niebywałym bałaganem, którego, poza miejscowymi, nikt nie pojmuje, kryje się oczywiście skomplikowana historia. Rządy Indii i Bangladeszu pracują ostatnio nad „wyprostowaniem” tej granicy. Może to więc ostatnia okazja, aby przyjrzeć się temu zamieszaniu na miejscu? 😉
Granica belgijsko-holenderska w Baarle
Europejczycy właściwie granic już nie zauważają, ale akurat w tej małej, zasadniczo holenderskiej, mieścinie warto na nie zwrócić uwagę, gdyż Belgia jest tam rozsiana w postaci enklaw, w sposób wcale nie mniej skomplikowany niż w Cooch-Behar. Ponadto wydzielone kawałki Belgii zawierają w sobie enklawy Holandii. Granice biegną przez podwórka, domy, mieszkania itd.
Miało to zabawne konsekwencje, np. w lokalach gastronomicznych, które były zamykane, zgodnie z holenderskimi przepisami, nieco wcześniej niż w Belgii. Możemy sobie wyobrazić co się działo, gdy granice biegły nieomal przez blat kawiarnianego stolika.
Do toalety za granicę Unii Europejskiej
Delimitację podobną do sytuacji w Baarle znajdziemy także w innych miejscach świata, np. na granicy słoweńsko-chorwackiej, gdzie granica przebiega przez restaurację Kalin w mieście Bregana.
Głównym problemem w tym lokalu jest to, że stoliki leżą po jednej, zaś toaleta po drugiej stronie granicy. dodatkowo, jak zapewne wielu zauważyło, jest to granica Unii Europejskiej 😉
Northwest Angle – kawałek Stanów w Kanadzie

Mieszkańcy tego północnego skrawka stanu Minnesota, obywatele amerykańscy, mogą swoją ziemię ojczystą opuścić drogą lądową tylko przejeżdżając przez Kanadę i wracając znów muszą dwa razy meldować się na granicy.
Tym razem enklawa powstała z niewiedzy geograficznej w czasie podpisywania traktatu paryskiego w 1787 roku. Uzależniono wówczas przebieg granic od biegu rzeki Mississippi a ten nie był dokładnie wytyczony. Stąd błąd a dziś kolejna ciekawostka pograniczna.
Wyspy Diomedesa, czyli tam, gdzie widzisz przyszłość
Znane są też pod rosyjską nazwą Wyspy Gwozdiewa i leżą w samym środku Cieśniny Beringa. Duża Diomeda znajduje się po rosyjskiej stronie, Mała Diomeda – po amerykańskiej.
Cała niezwykłość tego archipelagu polega na tym, że pomiędzy nimi przebiega linia zmiany daty. Dlatego z amerykańskiego skrawka lądu widać „jutro”, które jest już na Dużej Diomedzie rosyjskiej.
Fot. Creative Commons, Wikimedia Commons, Jérôme, NASA
A najlepsze,że obiektywnie nic takiego jak granice nawet nie istnieje. 99,9% żywych organizmów na Ziemi nie uznaje i nie dostrzega granic, które z takim zaangażowaniem stworzył dla siebie człowiek i w imię których poświęcił życia milionów ludzi.
ja to bym nawet powiedział, że nie człowiek – a polityk
no to tradycji zadość niech będzie: WYKOP!!!
WYKOP!!!
A mówią, że to Polska jest matką absurdu 😉
Rozumiem, że by pójść do tej toalety, trzeba mieć paszport? 😛
Nie prawda granice istnieją w świecie zwierząt. Zwykły domowy pies zaznacza swoje terytorium.
[…] Wyspy Diomedesa – zobaczyć Nowy Rok, będąc jeszcze w Starym. Miejsce to i zjawisko opisywaliśmy już na naszym blogu. […]