Oczy bawołu, tłuste pędraczki, zapiekane ptasie embriony – to mógłby być wpis ekstremalny, ale, po pewnym namyśle, doszliśmy do wniosku, że jednak prawdopodobieństwo natrafienia podczas waszej podróży na te przysmaki nie jest zbyt duże. Poza tym w Internecie list i zestawień ekstremalnych potraw nie brakuje. Chcemy pisać o jedzeniu nietypowym, dziwnym, ale jednak zbliżonym do tzw. mainstreamu.
Swoją kulinarną tolerancję na gastronomiczną egzotykę można zbadać w każdej chwili w wielu zakątkach świata. Natomiast poniżej kilka przykładów dań ze świata, z którymi „może być problem”.
1. Świnki morskie pieczone w całości – Peru. Pomijając już opory tych, którzy trzymali kiedyś takie zwierzątko w domu, dziwi nieco fakt, że miejscowi gustują w czymś tak mało „sytnym”.
2. Haggis, Szkocja – potrawa z żołądka, który nafaszerowano podrobami. Dla Polaków – niby nie takie egzotyczne, bo i z flakami i z kaszanką budzi skojarzenia, ale zobaczcie sami…
3. Kiełbaski z krokodyla, steki z kangura – Australia. Krokodyl, oczywiście, „smakuje jak kurczak”.
4. Płonące kiełbaski chorizo – Portugalia. Płonie, rzecz jasna, alkohol, w którym zostały skąpane. Lepiej przed jedzeniem jednak zgasić płomień.
5. Kawałki meduzy – Chiny. Ceniona zakąska.
6. Czas na deser, a więc może lodowcowy sorbet z Ekwadoru. Smakuje prawdopodobnie jak inne sorbety, ale sporządzany jest z lodu znoszonego pracowicie w blokach przez osiołki z lodowca na zboczach wulkanu Chimborazo.
7. I wreszcie kawa. Oczywiście – Kopi Luwak z Indonezji, z ziaren, które, hmm… przechodzą przez pewien gatunek cywet (niewielkich ssaków z tamtejszych gajów palmowych). Kilogram kosztuje ponad 100o USD.
Fot (C) Creative Commons/Flickr, Biology Big Brother, krossbow, Mjames, Schristia, AlphaTangoBravo / Adam Baker, tribaliciuos